środa, 11 kwietnia 2012

Baśń. Trzeba było ją napisać do szkoły a skoro mam Blogga to sie pochwale xD ^.^ <komętować>





Basn o Jakubie malarzu”



Dawno, dawno temu, za górami, za lasami było przeogromne królestwo. Mieszkańcy żyli spokojnie,w zgodzie. Wszyscy sobie pomagali i nie zamieniliby tego miejsca na żadne inne. Jedna tylko rzecz ich smuciła – nigdy nie widzieli śniegu.
W owym królestwie żył malarz Jakub. Był on mężczyzną bardzo wrażliwym, ale i odważnym zarazem. Miał serce szlachetne.
Wszystko zaczęło się wtedy, gdy jego brązowe oczy ujrzały piękną niewiastę, która przechadzała się wokół zamku. Zmęczona dziewczyna usiadła na ławce, podciągnęła róg kremowej sukienki i zdjęła pantofelki z nóżek. Blond pasemka otaczały jej delikatną twarz. Jakub otworzył usta z zachwytu. Wyjął szybko swój szkicownik i począł rysować. Był schowany za krzakiem. Nagle dziewczyna usłyszała szelest.
  • Kto tam jest? - zapytała niewinnym głosikiem.
Serce zabiło mu szybciej.
  • Jam jest – powiedział i wyszedł trzymając szkicownik w ręku.
  • Co pan tam ma? - spytała.
  • Narysowałem panienkę.
Jej brwi się zmarszczyły. Huknęła głośno:
  • Straże! Pojmać go!
  • Ale... Ale ja nic nie zrobiłem – tłumaczył się Jakub.
  • Odpowiesz za to przed królem – powiedział jeden ze strażników.
Jakuba wtrącono do ciemnego, ciasnego lochu. Nie wiadomo ile dni tam spędził. W końcu drzwi się otworzyły. Dwóch strażników wyprowadziło Jakuba na dwór. Blade słońce oślepiło jego oczy – przywykłe już do ciemności. Został doprowadzony przed oblicze króla Amadeusza. Król siedział na tronie, ubrany w purpurowe szaty i patrzył złowrogo. Jakub ukłonił się nisko.
  • Zostałeś wtrącony do lochu za rysowanie mojej bratanicy – królewskiej córki! Zostaniesz skazany na śmierć.
Jakub stał się smutny, a że życie było mu miłe krzyknął głośno:
  • Nie wiedziałem, że to królewska córka! Puśćcie mnie wolno, a przyniosę wam śnieg!
Między strażami podniósł się szum.
  • Jak chcesz to zrobić? - zapytał król.
  • Haha. Taki słabeusz nie da rady – powiedział strażnik.
  • Zamilcz, bo każe cię ściąć – zagroził król.
  • Gdy byłem mały, babcia pokazywała mi książki. Było tam napisane, gdzie można znaleźć śnieg. Przysięgam!
  • Dobrze. Jutro wyruszasz. Jeśli ci się uda, oddam ci rękę mojej bratanicy, będziesz władał sąsiednim zamkiem. Jeśli zaś nie, to pożegnaj się z życiem. Moi strażnicy będą śledzili każdy twój ruch.


Nazajutrz Jakub wsiadł na koń, pod płaszczem schował szkicownik, z którym się nie rozstawał i wyruszył na północ. Jechał tak kilka dni, aż w końcu trafił do wioski. Straże – widząc jego dobre zamiary postanowili zostawić go i wrócić do królestwa. Tamtejsi mieszkańcy przyjęli go miło. Pozwolili mu napoić konia.
Kolejnego dnia ponownie wyruszył. Jechał długo przez las aż usłyszał szelest.
  • Stać! Kto idzie? - zapytał.
  • Szszszszsz.... To my pytamyyyy – odpowiedział szum.
  • Wy? Czyli kto?
  • Drzewaaaa! Szszszsz. Dalej nie przejdzieszszszsz.
  • Dlaczego? Muszę znaleźć śnieg.
  • Odpowieszszsz nam na zagadkę.
  • Jeśli to jedyny sposób, abym mógł wypełnić zadanie, to zgoda.
  • „Jestem, ale mnie nie ma, można we mnie żyć, ale nie można mnie złapać. Czym jestem?”
  • Mogę się zastanowić? - zapytał Jakub.
  • Maszszszszsz dziesięć minut. Inaczej pożywimy się twoim ciałem.
Jakub odszedł na bok. Starał się przypomnieć sobie, co mówiła jego babcia. Rozejrzał się wokoło i zobaczył długi język wysuwający się z dziury drzewa w jego stronę. Próbował uciec, ale wszystkie drzewa otoczyły go i wtedy bez namysłu krzyknął:
  • NIE CHCĘ DO DZIURY!
  • Jesteś pierwszym, który odgadł naszą zagadkę. Brawo. Szszszsz. Puścimy cie wolno. Szszszszsz.
Szelest ucichł, a dzielny wojownik przejechał dalej. Nagle zawiał zimny wiatr. „Chyba jestem blisko” - pomyślał. Wtem z hukiem spadły przed nim ogromne, złoto-czerwone sianie. Przestraszony koń uciekając zrzucił Jakuba. Ten został sam i podszedł do sań. Siwobrody, gruby mężczyzna ubrany w kożuch leżał na brzuchu.
  • Pomóż mi, chłopcze! - powiedział.
Jakub bez słowa pomógł mu wstać.
  • Wiesz kim jestem? - zapytał starzec.
  • Nie.
  • Jestem Świętym Mikołajem.
  • Słyszałem o panu.
  • Wiem. A teraz jestem w potrzebie. Silnik od sań się przepalił. Potrzebuję nowego, bo nie dotrę na biegun.
  • Biegun? Czy tam jest śnieg?
  • Ho ho ho! Cały ocean śniegu – wykrzyknął Mikołaj.
  • Jeśli pomogę zabierze mnie pan tam?
  • Pewnie. Co umiesz robić?
  • Umiem malować.
  • Hmm, mam pewien pomysł – powiedział Mikołaj i zniknął w kupie prezentów.
Po chwili wyszedł z ołówkiem.
  • To magiczny ołówek. Wszystko co nim narysujesz będzie prawdziwe.
  • Tylko, że... nie wiem jak wygląda silnik.

  • To nie problem – Mikołaj zanurkował w stercie prezentów znowu. Wyjął książkę „Przewodnik Małego Mechanika”.
  • To silnik – pokazał na jeden z obrazków.
Jakub począł rysować. Rysował najlepiej jak potrafił. Krople potu spływały mu po czole.
  • Skończyłem – powiedział po kilku godzinach, a wtem ze szkicownika wyskoczył nowiutki silnik.
Mikołaj szybko go zamontował.
  • Wskakuj! Lecimy.
Jakub wsiadł do sań. Po chwili jego oczom ukazały się ogromne białe tereny.
  • Czy to śnieg?
  • Tak.
  • Czy mogę go trochę zabrać?
  • Jasne. Mamy go pod dostatkiem.
Jakub wyszedł z sań. Wziął śnieg w rękę, a ten roztopił się szybko. Spojrzał na Mikołaja.
  • Co mam zrobić? - zapytał.
Mikołaj wręczył mu mini-lodówkę.
  • Musisz tu zapakować śnieg. Wtedy na pewno dotrzesz do królestwa razem z nim.
  • Dziękuję Mikołaju. Jesteś naprawdę takim jakim cię opisują – krzyknął Jakub, po czym zapakował śnieg do mini-lodówki.
  • Zawiozę cię do domu – zaproponował Mikołaj.

Jakub ponownie wsiadł do sań, a po kilku godzinach zawitał w królestwie. Pobiegł szybko do zamku.
  • To ten szaleniec wrócił – szeptali przechodnie, których mijał.
Wbiegając do zamku krzyczał:
  • Mam śnieg! Mam śnieg! Zabierzcie mnie do króla!
Jeden ze strażników, usłyszawszy wołania młodzieńca postanowił mu pomóc.
  • Chodź za mną – powiedział do niego.
I po chwili Jakub znalazł się w komnacie króla.
  • Oto śnieg, który obiecywałem, panie.
  • Nie wierzę! - odrzekł władca. - Wykonałeś swoje zadanie. Jak udało ci się to zrobić?
  • Dla chcącego nie ma nic trudnego.
  • Spisałeś się na medal. Powierzam ci rękę mojej bratanicy.

Następnego dnia król Amadeusz udostępnił śnieg każdemu. Ludzie mogli go zobaczyć, dotknąć. Tego samego dnia odbyły się zaślubiny Jakuba i pięknej księżniczki o imieniu Sabina. Mógł on od tej pory codziennie podziwiać jej piękno. Jakub stał się bohaterem królestwa, a jego pomnik stanął na dziedzińcu. I wszyscy żyli długo i szczęśliwie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz